
Buda derby okazała się być stosunkowo zdrowa, a co najważniejsze prosta. Pod lakierem nie znaleźliśmy niespodzianek typu kilo tynku, bandaż + żywica i innych wydumek mściwych blacharzy. Obyło się bez większego klepania czy broń Panie Boże, kitowania.
Oczywiście lata dały jej mocno w kość, aczkolwiek jestem zdania, że auta produkowane obecnie, jego wieku nie dożyją. Może nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale ten egzemplarz w przyszłym roku będzie kończył swoje trzydzieste urodziny!
Idąc za ciosem, następnego dnia wzięliśmy się za "malowanie". Celowo użyłem tu cudzysłowu, gdyż tak naprawdę to Derby został zapodkładowany. Kolor jaki uzyskaliśmy zawdzięczamy magicznej miksturze podkładu i lakieru z palety braterskiego koncernu, którego kod jak i proporcje tejże mikstury zna jedynie sam szaman Sepo. Jednak zanim na dobre wziął on w swe ręce pistolet lakierniczy, wpierw poczynił antykorozyjne modły przy użyciu pędzla i substancji o tajemniczej nazwie "BITEX"
Oczywiście lata dały jej mocno w kość, aczkolwiek jestem zdania, że auta produkowane obecnie, jego wieku nie dożyją. Może nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale ten egzemplarz w przyszłym roku będzie kończył swoje trzydzieste urodziny!
Idąc za ciosem, następnego dnia wzięliśmy się za "malowanie". Celowo użyłem tu cudzysłowu, gdyż tak naprawdę to Derby został zapodkładowany. Kolor jaki uzyskaliśmy zawdzięczamy magicznej miksturze podkładu i lakieru z palety braterskiego koncernu, którego kod jak i proporcje tejże mikstury zna jedynie sam szaman Sepo. Jednak zanim na dobre wziął on w swe ręce pistolet lakierniczy, wpierw poczynił antykorozyjne modły przy użyciu pędzla i substancji o tajemniczej nazwie "BITEX"
Tak odprawiony Derby gotów był do końcowej fazy tegoż przedsięwzięcia.
Po kolejnym dniu zmagań i jeszcze jednym schnięcia, samochód był prawie, że gotowy do jazdy...
założyliśmy z tyłu alufelgi Borbet T 14x8j
(obecnie noszę się z zamiarem ich sprzedania)
tu chyba pierwsza modyfikacja jakiej dokonaliśmy
(częściowo pomalowane odbłyśniki reflektorów)
dopiero przy tym lakierze wyglądają naprawdę dobrze
wspominane wcześniej wnętrze.
fotele z G1, tunel środkowy z boxem na kasety, zdrowe boczki drzwiowe,
chromowane korbki szyb i prezent urodzinowy od Sepo:
różowa nakładka na dźwignię hamulca ręcznego
Dlaczego więc nie wyruszyć nim w jakąś podróż? A no dlatego, że w drodze na malowanie Derby nie wytrzymał presji czasu i zwyczajnie zsikał się pod siebie. Jak się później okazało nie zrobił tego pierwszy raz, gdyż oryginalny, stalowy wlew paliwa został zastąpiony gumowym, który podobnie jak ten pierwszy nie zdał egzaminu. Dodając do tego ciągły brak przeglądu, wciąż nie połatane dziury w podłodze i niekorzystną aurę na dworze, zmuszony byłem odpuścić dalsze prace. Tak Derby zasnął snem zimowym, aż do dnia wspomnianego na samym początku artykułu.
Zimowy postój pod chmurką odcisnął swoje piętno na jego karoserii, ale ku naszemu szczęściu nie pojawiły się na niej żadne ogniska rdzy. Ucieszeni tym faktem postanowiliśmy zmyć z niego brud. Ale jak dostać się nim na myjnie skoro nie można zalać do niego benzyny? Przecież cieknie z baku.
Wystarczy zatankowany do pełna kanister, dwie półtorametrowe rurki i dziura w podłodze. Dodatkowo w końcu zamontowaliśmy Borbety także z przodu. (przeleżały zimę w garażu) Potem było już z górki...
Na myjnie, gdzie przywróciliśmy mu jako taki wygląd.
Odcień zdaje się mocno zbladł.
(na fotografiach wydaje się jeszcze bladszy)
i do warsztatu gdzie mam nadzieję, derby szybko w pełni odzyska siły.
wcześniejsze publikacje:
Lepszy blumiś u mirka niż miś w klatce :D
OdpowiedzUsuńto co Blumisiem na Uć?
OdpowiedzUsuńfefa
chyba tak :D
OdpowiedzUsuńtatasepo :D
jak benzyna dalej będzie po pięć złotych to nie bardzo xD
OdpowiedzUsuńweź nie marudź:P urodziny masz po drodze, jak Ci znajomi zamiast wódki po litrze wachy kupią na Uć wystarczy:P
OdpowiedzUsuńfefa