niedziela, 19 września 2010

Babskim okiem, czyli IFA MEETING GNIEZNO 2010.

Parowozownia PKP, sobota 12 września, kilka minut po ósmej rano, słychać jakiś punkowy jazgot i dziki okrzyk radości. W ten sposób Łobuz kończy swój namiętny, nocny romans z Morfeuszem, zwany medykowaniem na Audiovisual Festival, a zaczyna dzień pod znakiem

przystojnych facetów i dobrych , starych samochodów. Zwarta, niegotowa, ale ze wsparciem MedTeamu ruszam, w sumie do końca nie wiem gdzie;)




W żółwim tempie przemierzamy uliczki Gniezna. Grzechem jest się w nich nie zgubić i nie zatrzymać. Ale nie o tym. Po ciężkiej przeprawie i walce z wszechobecnym czerwonym światłem docieramy do stadniny, żeby nie było , pieszo. IFA MEETING 2010 wita nas wielką kałużą i … ogromnym placem do jazdy, wokół którego rozlokowani są uczestnicy zlotu. Część z nich bierze właśnie udział w rajdzie na orientację, kilka ekip dopiero dociera na imprezę, reszta budzi się do życia. Z pewnych źródeł wiem, że poprzedni wieczór mógł być dla miłośników retromotoryzacji męczącym i bardzo intensywnym przeżyciem .
Dopadam aparat (kupiony tuż przez przyjazdem do Gniezna tylko po to , by mieć czym zrobić fotorelację ze zlotu :D ) i zostaję pochłonięta przez swój nałóg na bliżej nieokreślony czas. Kiedy wreszcie wracam do „żywych” Johnek - Organizator Zlotu jedzie ratować jakiegoś trabanta, który odmówił posłuszeństwa i zrobił przymusowy przystanek kierowcy ponad 100 km od Gniezna. Odkładam więc wywiad z Nim, ( jak to poważnie brzmi ), na kolejny dzień i pogrążam się w wir rozmów z uczestnikami zlotu. Nie ukrywam, że prócz fotografowania, to najprzyjemniejsza część imprezy. Nawiązuje się dialog Ostrowsko – Kaliski, dostaję kilka zaproszeń na wieczorne grille, propozycję transportu do domu, wymieniam maile, dane kontaktowe, zbieram informacje na temat pojazdów … W międzyczasie zjadam obiad w mieście i melduję reszcie ekipy RR, że najchętniej zamieszkałabym na tym zlocie i że mają czego żałować, że nie ma ich tutaj :P.
Niestety robi się na tyle późno, że muszę, razem z MedTeamem, wracać do parowozowni na następny nocny dyżur.
Po raz kolejny na terenie zlotu zjawiam się w niedzielę bladym świtem , czyli kwadrans po dziewiątej. Łapię Winowajcę całego zamieszania i ucinamy sobie krótką, ale bardzo przyjemną, pogawędkę. Notuję co ważniejsze informacje w swoim magicznym zeszyciku, aby przypadkiem chroniczna skleroza nie wprowadziła w ten artykuł zbyt dużego zamieszania :P .


IFA MEETING już po raz piąty zebrało w Gnieźnie pasjonatów produktów marki IFA. Przez wcześniejsze cztery lata zlot nosił nazwę Trabi Szoł i był imprezą przeznaczoną głownie dla Trabanciarzy. W tym roku wśród ponad czterdziestu pojazdów pojawiły się także motocykle oraz Barkas. Ten ostatni jest o tyle ciekawy, że był najstarszym autem zlotu (1952r.) oraz najbardziej oryginalnie zachowanym. Wśród wyróżnionych przez organizatorów imprezy samochodów był także wóz Torstena, sąsiada zza Odry (najbardziej klimatyczny) oraz niebieski Trabant ekipy ze Szczecinka (najlepszy tuning).
Wśród motocykli prym wiodła ekipa na Simsonach, której mimo usilnych starań ani Johnek, ani ja nie mogliśmy znaleźć.
Mój rozmówca ma jeszcze masę obowiązków, bo zlot kończy się około 12, więc po krótkim dialogu znika mi gdzieś wśród porannego zamieszania. Mnie dopada natomiast myśl o pociągu do domu, więc jak przystało na Łobuza, uciekam bez pożegnania.
Wypadałoby jakoś zakończyć ten mój grafomański popis, więc niniejszym to czynię.
Po raz kolejny Wielkopolska pozytywnie mnie zaskoczyła: zarówno swoim pięknem, jak i nastawieniem ludzi. Tym bardziej jestem dumna, bo przecież jakby nie patrzeć jestem Pyrą.
A za rok o tej porze znowu spakuję plecak, może wsiądę w samochód (niekoniecznie marki IFA, bo Trabrygada pozwala na wjazd samochodów zastępczych :P) i syndrom Włóczykija zaniesie mnie na IFA MEETING 2011. Z dobrych źródeł wiem, że jak organizatorzy odpoczną, to w przyszłym roku znowu narobią niezłego , pozytywnego zamieszania. Bo jak sami mówią, dopóki będzie potrzeba to zlot się będzie odbywał. Więc wielkie dzięki i do zobaczenia!

Więcej zdjęć do zobaczenia w galerii: IFA MEETING GNIEZNO 2010


autor: łobuz (outsidefka)
P.S. i jeszcze jedno: w końcu znalazła się impreza bez podziałów na tych i tamtych, na tych którzy się lubią i nie, bo na IFA MEETING nie ma klubów, tam są ludzie, których coś łączy, a nie dzieli! :P

1 komentarz:

  1. Ewelina bardzo dobry artykuł!:)
    Przyjemnie się czyta ;D
    Mama jest z Ciebie dumna! ;*

    OdpowiedzUsuń